Tuesday 28 October 2014

Biblioteka małego człowieka - dla 4-15 miesięcznego dziecka i wzwyż

Post dzisiejszy jest drugim w serii "Przygody z książką". Inne uczestniczki międzyblogowego projektu Dzikiej Jabłoni i ich wpisy znajdziecie tu.


Kochana Babcia skompletowała nam ostatnio wielką książkową paczkę i wysłała na wyspę. Przyszedł czas by wszystkie książeczki zgromadzić w jednym miejscu i zrobić spis.

Mamy 48 książek po polsku (w tym trzy Kłamczuchy jak się okazuje), 8 po francusku, 16 po angielsku, jedną drewnianą obrazkową ze zwierzątkami i numerkami, i jeden album-zabawka na zdjęcia.

Jak F. zobaczył zdjęcie zbioru i próbując odgadnąć ilość, pomylił się o jakieś 30 za mało, powiedział jedno: "ça suffit, maintenant !" - (wystarczy już).  Och ugryzłam się w język, żeby nie powiedzieć mu, jak bardzo się myli :) Książek nigdy za wiele! Muszę teraz wykombinować jakiś sprytny list do Babć, Dziadków, Prababć i Cioci do dołączenia do listy, żeby książko-darcy nie mieli takiej samej reakcji jak F., a żeby zapobiec powtórkom na większą skalę.

Mamy wdrożony w życie nasz cotygodniowy rotacyjny system wymiany zabawek, którym objęte są też książeczki Misi, więc część zostawiłam, resztę schowałam.

Zmusiło mnie jednak to całe podliczenie do obdzwonienia lokalnych bibliotek z zapytaniem czy mają książki dla dzieci po Polsku. Coś, co mi nigdy dotąd nie przyszło do głowy. Sama nie wiem czemu nie pomyślałam o tym wcześniej (no tak na przyszłość, bo wiadomo, że ząbkującemu "gryzoniowi" nie dałabym książki z biblioteki :) ).

Okazuje się, że mają polskie książki! W lokalnej jedną półkę, a w centralnej to całkiem sporo. Niedługo wybieram się na zwiady. Przy okazji rzucę okiem na półkę z francuską literaturą dla dzieci.

Większość naszych książek to wiersze (głównie Brzechwy), zapytałam prof. Jagodę Cieszyńską (na forum konferencji logopedycznych) czy to dobrze tak czytać Brzechwę takiemu małemu dziecku, bo język poetycki nie jest taki sam jak codzienny.. F. właściwie się o to poskarżył bo mówi, że nic nie rozumie z tych książeczek Misi.. Mamy tylko kilka nierymowanych.

Ktoś wie coś na ten temat? Na razie czekam na odpowiedź pani profesor.

Oto nasza biblioteczka:

Ogólnie nasza Top 10-ka z całkowitego przeglądu książek po polsku poniżej to: 2, 7, 4, 5 (6), 16, 17, 18, 21, 22, 1.



Przegląd książeczek w języku polskim z podziałem wiekowym:

I. Ulubiona książeczka Misi już od 4-tego miesiąca życia i dalej lubiana:

1. Kaczusia Milusia - tekst polski: Patrycja Zarawska - wyd. DEBIT
typ: kąpielowa
plusy: rozmiar dla maleńkich rączek, mięciutkie strony, "nie wymaga ostrzeżeń"- dla najmłodszych dzieciaczków, ma wbudowaną grzechotkę w jedną ze stron. Misia bawiła się nią w wieku jakichś 5 miesięcy i miętoliła z przejęciem przez długi okres. 10 miesięcy później ogląda ją sobie w kąpieli :) Milutka historia o zabawie kaczusi z motylkiem i pszczółką w chowanego.
 http://www.taniaksiazka.pl/kaczusia-milusia-zarawska-patrycja-p-405206.html
II.  Ulubione książeczki Misi od około 6-tego miesiąca życia i dalej w obrotach:


2. Żuk - wyd. Aksjomat - Jan Brzechwa - ilustracje: Dorina Maciejewska
typ: kartonowa, kwadratowa

plusy: naj naj najbardziej ulubiony wierszyk Misi. Na "w okieneczko: puk puk puk" zawsze sama puka. Sama czasem szuka strony z ilustracją i tam puka za żuka. Owady też jej się bardzo podobają (pani pszczoła, pan pająk i chrząsz jakiś...). Lubię jej to czytać i opowiadać. Jak zwykle ilustracje Doriny Maciejewskiej dla wydawnictwa Aksjomat skradły nam serducha. Z uporem maniaka przynosiła tą książeczkę F. no i biedak czytał po polsku :) Dodatkowo książeczka ma zaokrąglone brzegi.
http://ksiegarnia.pwn.pl/produkt/96048/zuk-wiersze-mojego-dziecinstwa.html


3. Zwierzęta z podwórka - wyd. Skrzat
typ: harmonijka - o tej książce i dlaczego ją lubimy pisałam tu.

http://www.sklepy24.pl/sklep/naszaszkolna_pl/produkt/zwierzeta-z-podworka-swiat-malucha/290376
4. Mała rybka - tekst: Anna Bańkowska-Lach - wyd. Olesiejuk
typ: kartonowa, kwadratowa, z "zabezpieczonymi" brzegami - o tej wierszowanej książce też pisałam już tu.

http://www.matras.pl/moi-przyjaciele-mala-rybka.html

5. Wycieczka do lasu - ilustracje: Andrzej Kłapyta - wyd. PRINT - seria: Moje Pierwsze Słowa
typ: harmonijka

plusy: Misia kocha wszystkie harmonijki od 6-tego miesiąca, kiedy je dostała. Lubimy tę książeczkę za realistyczne ilustracje leśnych zwierząt i roślin.

http://www.smyk.com/wycieczka-do-lasu,prod7310190,ksiazki-dla-dzieci-p

6. Bajkowy Elementarz - ilustracje: Anna i Lech Stefaniakowie - wyd. PRINT
typ: harmonijka

plusy: sam typ harmonijki to plus dla Misi :) Ta akurat motywowała ją do samodzielnego stania bez trzymanki podczas prób oglądania (8 miesięcy), więc obrazki chyba świetnie pełnią funkcję absorbowania uwagi.
http://www.taniaksiazka.pl/bajkowy-elementarz-stafaniak-anna-stefaniak-lech-p-94154.html



7. Zła zima - wyd. EM - seria: Złote Bajki
typ: kartonowa, kwadratowa

plusy: drugi ulubiony wierszyk Misi. Jej niskie "U U" oznaczało przez pewien okres tą właśnie książeczkę. Jak pewnego dnia zaczęłam ot tak sobie recytować (no w sumie to ten tekst zawsze sobie śpiewam), to Misia pobiegła do sypialni i przyniosła Złą Zimę ekspresem.

Na ilustracjach fascynują ją dzieci bawiące się na śniegu i wiatr. Dzisiaj też to śpiewałam, a na "szczypie w nosy", Misia mnie za nos złapała! Potencjalna dodatkowa zaleta do pokazywania gdzie dziecko ma nos, uszy i oczy :) Misia tylko oczu nie pokazuje jeszcze choć rozumie bo nam parę razy paluszek do oka wsadziła (przy czym ostatnio odkryła, że ma rzęsy i się za nie trochę ciągnie...)

http://w.bibliotece.pl/books/47776b025aad46b98ea61f6ee840f2f8/


8. Brudasek - Katarzyna Chowaniec - wyd. Liwona
typ: kartonowa, kwadratowa

plusy: Misia chętnie słuchała wierszyka (trochę się ostatnio przejadło, więc schowałam) i podobały jej się ilustracje. Jak dla mnie ilustracje nie powalają, ale tekst jest przyjemny. Jak dziecko da sobie książeczkę poczytać i samo przynosi, to nie mogę się z takim argumentem kłócić.


9. Kłamczucha - wyd. Wydawnictwo Sara (Biblioteczka Niedźwiadka) - tekst: Jan Brzechwa
typ: kartonowa, kwadratowa
plusy: Misia całkiem lubi wierszyka słuchać i oglądać ilustracje.

http://www.gandalf.com.pl/b/klamczucha-biblioteczka-niedzwiadka/

10. Misiowe kolory i kształty - Fisher Price
typ: elektroniczna
plusy: Misia dostała ją jak miała prawie 7 miesięcy i trenowała na niej obracanie sztywnych stron, i przyciskanie świecącego guzika-kółeczka czyli uśmiechniętego słoneczka/kwiatka/księżyca, który mruga jak książeczka gra piosenkę, lub opowiada rymowaną historyjkę lub wskazuje na przedmioty i odpowiadające im nazwy kształtów. Dźwięk w żadnym momencie nie jest wkurzający i ma dwa stopnie głośności. Kilka dni temu Misia trenowała przyciskanie guzika stopami.. :)


11. Skarżypyta - Jan Brzechwa - wyd. Sara - Biblioteczka Niedźwiadka
typ: kartonowa, kwadratowa

plusy: zaokrąglone rogi, ilustracje podobały się Misi i przyjemnie się czyta, a wierszyk też jej przypadł do gustu.

http://www.gandalf.com.pl/b/skarzypyta-biblioteczka-niedzwiadka/


12. Pranie - Maria Konopnicka - wyd. Olesiejuk
typ: kartonowa, kwadratowa - o tej wierszowanej książce też pisałam już tu.

http://www.wydawnictwoolesiejuk.pl/katalog/435938/


13. Krasnoludki - Maria Konopnicka - wyd. Sara - Biblioteczka Niedźwiadka

plusy: Jedna z pierwszych książeczek, które dostała Misia. Opowiadałam jej wierszyk szeptem z pamięci, na uspokojenie przed naszymi wielkimi walkami przed spaniem... Dalej lubię opowiadać ten wierszyk. Misia lubiła go słuchać. Obrazkami też się ostatnio zainteresowała.

http://www.gandalf.com.pl/b/krasnoludki-biblioteczka-niedzwiadka/


14. Kotka Psotka - tekst: Urszula Kozłowska - wyd. Grupa Wydawnicza Foksal/ Wilga
typ: kąpielowa

plusy: Misia kocha pszczółki, które są na prawie każdej stronie. Namiętnie ich szuka i pokazuje paluszkiem. Nauczyła się naśladować rybkę na rybce z tej książeczki. Fajnie się czyta ten wierszyk. Książeczka dalej używana w wannie na zmianę z pozycją nr 1 czyli z Kaczusią Milusią.
minusy: "do zabawy z dzieckiem pod czujną opieką rodzica" - ma tak jakoś "zalaminowane" - sklejone i przycięte brzegi stron, że poza ciepłą kąpielą, która zmiękcza plastik, wydają się trochę ostre. Ma guzik dźwiękowy w jednej ze stron, ale samo dziecko nie będzie umiało go ani znaleźć ani wcisnąć.


http://ksiegarnia.pwn.pl/produkt/206917/kotka-psotka.html

15. Maria Konopnicka dzieciom - wyd. Olesiejuk
typ: większy format w pionie, twarda oprawa z kartonowymi stronami

plusy: fajne ze kartonowe strony, więc siedzące małe dziecko ma radochę z przewracania większych stron. Misi wierszyki poza Praniem i Patataj nie ruszyły. Ilustracje są ładne, ale jej nie urzekły na dłużej.
http://www.wydawnictwoolesiejuk.pl/katalog/338759/?tx_mzksiegarniaklient_pi1%5Btemat%5D=12


III. Ulubione książeczki Misi od ok. 10-tego miesiąca życia i dalej lubiane

Poniższe tytuły mamy już od wielu miesięcy, ale Misia przekonała się do nich i pokochała dopiero później. Nie wiem dlaczego. Do słuchania to może dlatego, że więcej tekstu, ale ilustracje zainteresowały ją dopiero później.

16. Mój dom - książeczka dźwiękowa - tłumaczenie Andrzej Wiśniewski - wyd. Olesiejuk
typ: kartonowa z panelem przycisków dźwiękowych

plusy: można głośnik zakleić taśmą klejącą, żeby było ciszej ale Misia tak się uśmiechała od ucha do ucha na te dźwięki szczekającego psa, ciuchci, dzwonka do drzwi, much w ogrodzie i żaby, że warto. Jak tylko pomyślę o radości mojego dziecka to jakoś mi nawet nie przeszkadza i bez taśmowego tłumika :)

minusy: trudne do wciśnięcia płaskie przyciski, strasznie głośne dźwięki, na obrazkach dzwonek do drzwi i pies wydają dźwięki napisane po angielsku... :/


http://www.olesiejuk.pl/product/10140-moj-dom-ksiazeczka-dzwiekowa

17. Koza Róża - Bogusław Michalec - ilustracje: Dorina Maciejewska - wyd. Aksjomat
typ: kartonowa, kwadratowa

plusy: Ilustracje znów kochamy. Bardzo lubię ten wierszyk. Mam straszną chętkę na inne wierszyki pana Michalca.
 http://www.taniaksiazka.pl/wierszyki-dla-najmlodszych-koza-roza-michalec-boguslaw-p-144639.html
18. Najlepszy Przyjaciel -  Rafał Wejner - wyd. Liwona
typ: kartonowa, kwadratowa

plusy: Misia chętnie słuchała tej rymowanej historyjki. Ja lubię ją czytać. Ilustracje są ok, za wyjątkiem osiołka którego kocha Misia, a ja uważam, że jest słodki.  Świstaki też jej się podobały choć tutaj są to wredne stworzonka na początku wierszyka.

http://ksiegarnia.pwn.pl/produkt/95052/najlepszy-przyjaciel.html

19. Dobra Wróżka - tłumaczenie: Marcin Zgutka - wyd. Olesiejuk
typ: kartonowa, ale prostokątna i troszkę większy format

plusy: Brokat na stronach tej książki jest tak przyklejony, że się nie sypie. Opowiada się całkiem fajnie. Jedna z niewielu książeczek w naszym posiadaniu, której tekst jest bez rymów.



20. Baw się z milutkim Dinusiem - tłumaczenie: Barbara Szymanek - wyd. Olesiejuk
typ: twarda kartonowa z dziurą i wbudowaną pacynką.

plusy: fajne było na początku, bo całkiem inny typ książeczki. Potem Misia chciała już tylko karmić Dina swoimi paluszkami.

minusy: Ostatnio Misia chciała sama wsadzić łapkę i sterować Dinusiem, ale tak nie da rady, żeby równocześnie widziała co robi bo książka za duża. (No chyba, żeby bawić się przed lustrem)

http://www.wydawnictwoolesiejuk.pl/katalog/387829/?tx_mzksiegarniaklient_pi1%5Btemat%5D=3

IV. Ulubione książeczki z najnowszego nabytku (14 miesięcy): 
21. Miejsce na Miotle - tłumaczenie: Michał Rusinek - wyd. EneDue Rabe -
typ: twarda oprawa, miękkie kartki, większy format w poziomie

plusy: Misia bardzo lubi obrazki i to jest jedyna książka gdzie całe 10 minut słuchała jednej książeczki! Ze trzy wieczory pod rząd czytałam prawie całą bajkę. Szok jak dla mnie. Ilustracje trafione.
Tekst tłumaczenia pana Rusinka jest ciężkawy (nie tak bardzo jak w Guffalo, ale..). Mnie to jednak nie boli, bo wyczytałam w internecie, że istnieje filmik animowany od Disney Junior w TV i udało mi się (no Misiowej Cioci) go namierzyć i spisać tekst. Nie pozostało nic więcej jak pozaklejać stary teks nowym :) Jak ktoś chce tłumaczenie z filmiku, piszcie na e-mail to się podzielę.

http://www.adaboo.pl/ene-due-rabe-miejsce-na-miotle.html

22. Pan Pierdziołka spadł ze stołka- Powtarzanki i śpiewanki - wyd. Zysk i S-ka
typ:  twarda oprawa, miękkie kartki, większy format w pionie

plusy: Misia przewraca w kółko kartki więc ilustracje chyba jej się podobają. Ciągle po nią sięga, mimo że słuchać nie bardzo chce. No chyba, że o kotku co zbił jajeczko i misiu co szedł z daleka i cap za nogę małego człowieka. Książeczka raczej przeznaczona jest dla starszych dzieci ale Misia sobie jej z rąk praktycznie zabrać nie da. Czymś tajemniczym urzekła ją ta książka.

http://www.empik.com/pan-pierdziolka-spadl-ze-stolka-powtarzanki-i-spiewanki-opracowanie-zbiorowe,p1061948454,ksiazka-p

23. Zoo - Jan Brzechwa - wyd. Aksjomat -  - ilustracje: Dorina Maciejewska
typ: kartonowa, kwadratowa

plusy: Lubimy te krótkie wierszyki i obie KOCHAMY ilustracje Doriny dla wydawnictwa Aksjomat

http://www.swiatzabawekmiki.pl/1382,aksjomat-ksiazeczka-wiersze-mojego-dziecinstwa-zoo.html

V. Wybór Misiowej Mamy

Na razie większość poniżej jest chroniona przed zniszczeniem.


24. 100 Najpiękniejszych wierszy i piosenek dla dzieci - wyd. Siedmioróg
typ: twarda oprawa, miękkie strony

plusy : piosenki oprawione nutami. ładne obrazki. Będzie na później, na razie boję się, że Misia zniszczy. Część wierszy mamy w innych książeczkach. Wierszyki i piosenki są podzielone tematycznie na pory roku, Święta, Wielkanoc, zwierzęta, kołysanki, pojazdy...

25. Kto zje zielone jajka sadzone - wyd. Media Rodzina - Dr Seuss
typ: miękkie strony i oprawa

Na później. Obrazki nie urzekły Misi (do zrozumienia), lubi za to okładkę. Wierszyka jeszcze nie chce słuchać. Z płytą z ponoć świetnie czytanym tekstem po polsku ale także po angielsku i z tyłu jest też tekst w angielskim oryginale.

26. Kot Prot - wyd. Media Rodzina - Dr Seuss
typ: miękkie strony i oprawa

Na później. Obrazki nie urzekły Misi (do zrozumienia), lubi za to okładkę. Wierszyka jeszcze nie chce słuchać. Z płytą z ponoć świetnie czytanym tekstem po polsku ale także po angielsku i z tyłu jest też tekst w angielskim oryginale.


27. Mały Gruffalo - wyd. Ene Due Rabe - tłumaczenie Michał Rusinek
typ: twarda oprawa, miękkie strony

Ciężko się czyta to tłumaczenie, ale ja lubię ilustracje i historię znaną mi w angielskim oryginale. Poluję na tłumaczenie z wydawnictwa Amber (w internecie wyczytałam, że o wiele lepsze), albo z filmiku animowanego, żeby sobie pozaklejać... Ilustracje jednak na razie Misi nie urzekły.

28. Czerwony Kapturek - wydanie z audio płytą CD - wyd. Liwona
typ: kwadratowa w twardej oprawie z miękkimi stronam + audio bajka

plusy: książeczka nie czytana przez nas jeszcze, ale muzyka na wstępie płytki jest na TAK! Misia wymyśliła swoje najlepsze dotąd ruchy taneczne do tej właśnie piosenki. Tekst książeczki jest z podziałem na role (małe rysunki postaci na początku każdej linii dialogu), więc można łatwo czytać z wymyślonymi głosami bohaterów. Głos lektora na płycie jest całkiem przyjemny (jakieś mam uczulenie na denerwujące głosy w audio bajkach).



VI. To co niżej poczeka chyba na Święta Bożego Narodzenia.

29. Entliczek-Pentliczek - wyd. Skrzat - tekst: Jan Brzechwa
typ: kartonowa, kwadratowa

plusy/minusy: ? - nowy nabytek - Ilustracje nie zainspirowały Misi od pierwszego wejrzenia i udało mi się jej na razie tylko przeczytać dwie pierwsze linijki. Może pozycja na przyszłość jak Misia podrośnie.

30. Chrząszcz - wyd. Skrzat - tekst: Jan Brzechwa

typ: kartonowa, kwadratowa
plusy/minusy: ? - nowy nabytek - Ilustracje nie zainspirowały Misi od pierwszego wejrzenia i udało mi się jej na razie tylko przeczytać dwie pierwsze linijki. Może pozycja na przyszłość jak Misia podrośnie. 


31. Hipopotam - wyd. Skrzat - tekst: Jan Brzechwa

typ: kartonowa, kwadratowa

plusy/minusy: ? - nowy nabytek - Ilustracje nie zainspirowały Misi od pierwszego wejrzenia i udało mi się jej na razie tylko przeczytać dwie pierwsze linijki. Może pozycja na przyszłość jak Misia podrośnie. 

32. Żaba - wyd. Skrzat - tekst: Jan Brzechwa

typ: kartonowa, kwadratowa

plusy/minusy: ? - nowy nabytek - Ilustracje nie zainspirowały Misi od pierwszego wejrzenia i udało mi się jej na razie tylko przeczytać dwie pierwsze linijki. Może pozycja na przyszłość jak Misia podrośnie. 

33. Na straganie - wyd. Skrzat - tekst: Jan Brzechwa

typ: kartonowa, kwadratowa

plusy/minusy: ? - nowy nabytek - Ilustracje nie zainspirowały Misi od pierwszego wejrzenia i udało mi się jej na razie tylko przeczytać dwie pierwsze linijki. Może pozycja na przyszłość jak Misia podrośnie.   

34. 35. Kłamczucha - wyd. Skrzat - tekst: Jan Brzechwa (x2)
typ: kartonowa, kwadratowa
plusy/minusy: ? - nowy nabytek - Ilustracje nie zainspirowały Misi. Wolimy ilustracje Artura Rajcha z kopii wydanej przez Wydawnictwo Sara (Biblioteczka Niedźwiadka)

36. Kaczka Dziwaczka -  wyd. Skrzat - tekst: Jan Brzechwa
typ: kartonowa, kwadratowa

plusy/minusy: ? - nowy nabytek - chyba pójdzie pod choinkę.

37. Jajko -  wyd. Skrzat - tekst: Jan Brzechwa
typ: kartonowa, kwadratowa

plusy/minusy: ? - nowy nabytek - chyba pójdzie pod choinkę.

38. Kwoka - wyd. Aksjomat - Jan Brzechwa - ilustracje: Dorina Maciejewska
typ: kartonowa, kwadratowa

plusy/minusy: ? - nowy nabytek i chyba pójdzie pod choinkę. Wielkim plusem są znów ilustracje.

39. Calineczka  z audio płytą CD - wyd. Liwona (jak numer 28.)
typ: mała kwadratowa, twarda oprawa z miękkimi stronami + płyta CD z audio bajką

plusy: Tekst książeczki jest z podziałem na role (małe rysunki postaci na początku każdej linii dialogu), więc można łatwo czytać z wymyślonymi głosami bohaterów. Głos lektora na płycie jest całkiem przyjemny (jakieś mam uczulenie na denerwujące głosy w audio bajkach). Podoba nam się piosenka na początku płyty.

minus: wkurzajace (przynajmniej dla mnie) piosenki czarnych charakterów.

40. Kopciuszek z audio płytą CD - wyd. Liwona (jak numer 28.)
typ: mała kwadratowa, twarda oprawa z miękkimi stronami + płyta CD z audio bajką

plusy: Tekst książeczki jest z podziałem na role (małe rysunki postaci na początku każdej linii dialogu), więc można łatwo czytać z wymyślonymi głosami bohaterów. Głos lektora na płycie jest całkiem przyjemny (jakieś mam uczulenie na denerwujące głosy w audio bajkach). Podoba nam się piosenka na początku płyty.

41. Katar - wyd. Skrzat - Jan Brzechwa
typ: kartonowa, kwadratowa

plusy: ilustracje nas nie urzekły, ale Misię śmieszy jak z pamięci recytuję te linijki z "A-psik!"



VII - mniej lubiane

42. Kolorowe Cyferki - wyd. Liwona - tekst: Małgorzata Gintowt
typ: kartonowa, kwadratowa

plusy/minusy: u Misi do tej pory nie było szału. Czytałam parę razy ale na razie leży.


43. Małpa w kąpieli - wyd. Liwona - tekst: Aleksander Fredro
typ: kartonowa, kwadratowa

plusy: Misi podobały się przez chwilę ilustracje

minusy: język w wierszyku trochę trudny jak dla takiego małego trzyjęzycznego dziecka.


44. Skrucha Józi - wyd. Liwona - Maria Konopnicka
typ: kartonowa, kwadratowa

plusy: jest ok ale szału nie było. Czytałam parę razy, ale to tyle.


45. Kopciuszek - wyd. EM
typ: kartonowa, kwadratowa

plusy/minusy: Misia jeszcze za mała, żeby wysłuchać dłuższej bajki, przewraca strony w te i spowrotem. Ilustracje nie są powalające.

46. Księżniczka na ziarnku grochu - wyd. EM
typ: kartonowa, kwadratowa

plusy/minusy jak wyżej w 45.

47. Trzmieliki i gramofon - wyd. Wilga - tłumaczenie Ewa Kleszcz
typ: większa kartonowa z ilustracjami ze zdjęć kukiełek

szału nie było na pierwszy rzut oka. Może w przyszłości. Trzeba by Misię zapoznać z pszczółką Mają, potem jakimiś Kasztaniakami kukiełkowymi, czy coś...

48. Księga Bajek do poduszki - wyd. Fenix

plusy: fajnie ze kartonowe strony ale ciężko się czyta na razie. Misia oglądała trochę obrazki, ale na razie leży.

_________________________

A ja jeszcze po tym wszystkim chcę:

- Kocham Czytać,
- Słucham i ucze się mówic,
- Zabawy Tutusia -  gdzie jesteś?
- 365 bajek na dobranoc wydane przez Publicat z płytą CD
- jeszcze jakiś wierszyk Bogusława Michalca od Aksjomatu
-Julian Tuwim -Wiersze dla dzieci. wyd. Wilga, ilustracje: Maciej Szymanowski

I trochę na przyszłość:
- Mapy - muszę sprawdzić wydawnictwo
- Miasteczko Mamoko
- coś podobne ponoć do Mamoko - Oukile z Pomme d'Api
- Syberyjskie przygody chmurki


Na koniec całego projektu Przygody z Książką, chyba mi ta lista jeszcze urośnie. Ale o tym F. nie powiemy! :)

Na kolejny wpis w duchu projektu Przygody z książką zapraszam za dwa tygodnie, w środę 12/11/2014.

Sunday 26 October 2014

Samogłoski wreszcie na konkretach i już są efekty!

Domorosłe samogłoski są już z nami od dłuższego czasu (poprzedni post i wykonanie znajdziecie tu). Cieszyły się na początku ogromnym zainteresowaniem, ale ostatnio trzeba je trochę uatrakcyjnić, żeby zachęciły Misię do zabawy. Jak?

Kombinuję jak mogę, na tyle na ile się da z 14-miesięcznym uparciuszkiem, który ma swoje pomysły i nimi się kieruje.

- Najpierw samogłoski były w wersji białej na czarnym tle i z wyciętych kształtów. Przetrwały ostatni okres te moje zalaminowane po domowemu kwadratowe kartoniki a kształty zostały "wygryzione" z biznesu, jeden po drugim. (Nadają się nadal jako szablony do mojego kolejnego szczwanego planu zainteresowania Misi zabawą samogłoskami, o czym wkrótce.)

- Samogłoski w dwóch typach mieszkały sobie w  plastikowym pudełku po lodach waniliowych. Misia wkładała je i wywalała, i zbierała i wywalała... A ja nazywałam każdą samogłoskę która wpadała w łapki i do pudełka. Tu urodziło się Misiowe "A!".

- Wrzucałyśmy samogłoski do pudła wołając O. Oglądałyśmy katalog z Ikei, wołając, że wszystko takie O! duże, ładne... i wołając O o! jak coś się nie udało, spadło itd. Z tego mamy najczęściej teraz używane słówko Misi, właśnie "O o!" (pojedyncze "O" nam zginęło na razie ale jeszcze je odnajdziemy :) ) Stąd mamy też drugie najczęściej używane słówko Misi: "Nooooo", "No no no"

- Klepałam rozłożone na wykładzinie samogłoski ręką i wykrzykiwałam ich imiona, ale to się jakoś nie przyjęło. Misia tylko ze dwa razy coś pacnęła.

- Następnie samogłoski wyprowadziły się z pudełka bo Misia przestała po nie sięgać i zostały wyeksponowane, raz pod oknem, raz pod obramowaniem pokoju. Tak na zmianę.


- Schowałam na razie Y i I, więc przyszła pora na E i U. (Zdarzyło się kilka razy, że Misia U! powtórzyłą przy okazji wydawania przeze mnie dźwięków krowy, czy sowy..)

Kasia z Centrum Głoska napisała świetny post o uczeniu dziecka samogłosek na konkretach. Było już u niej o tym poprzednio, ale ciągle nie brałam się za robienie ich dla Misi. Ten ostatni post z załączonym filmikiem gdzie dziecko nazywa samogłoski pracując na obrazkach dinozaurów zmusił mnie do działania.

Wydrukowałam wreszcie obrazki Mi i Ryśka których poznałam też u Kasi (tu) w związku z jej dołączeniem do akcji Ćwiczenia na Zamówienie dla Mimowa.pl . (Obrazki dostępne są na blogu Mi).
Nie wszystkie są jeszcze wycięte, naklejone na kartoniki i zalaminowane.


Na koniec trochę tropem serii Kocham Czytać, na której zakup czyham, dokleiłam na te moje zalaminowane karty, tak jakby pola tekstowe, zrobione z naklejenia lekko na siebie zachodzących pasków taśmy klejącej Schotch Magic (Magiczna taśma jest matowa, lekko biała, można po niej pisać, nie widać jej na papierze i jest odporna na wysychanie. Można ją też odkleić w razie potrzeby - no przynajmniej z laminowanych powierzchni).



Voila! Misiowe samogłoski w swej "konkretnej" końcowej formie:



Ala mówi A! Ala je. Ala mówi Am! Ala Am! - Misia też już mówi Am! i pokazuje na kuchnię, że pora na Mama - Room Service (Mamusia, jedzonko mi proszę przyszykować i to już, i z dostawą do mojego stolika w pokoju za jakieś 15 sekund proszę!)

Ula mówi U! Ula lubi deszcz jak jest ciepło ubrana.

Edek płacze EEEEEE E! E! Chłopiec płacze. Edek płacze E!. E! E! Eeeeee! - Rysiek u nas został Edkiem :) Ostatnio jak ja wyłam to Eeeee! i pytałam Misię gdzie Edek płacze, przynosi mi ten kartonik i daje Edkowi buziaka (?) w kartonową buźkę.


A Gdzie "O" na zdjęciu? A schowało się :) Nie mogłam się zdecydowa na konkret na O, a z reszty przypadkiem mi wyszło EAU (czytane z j.fr. "O!" - po naszemu woda)

Ostatnio jednak konkretem dla "O!" jest upaćkany błotem Olek (dawniej Rysiek :) )

Och dzięki Ci, Kasiu za te dinozaury!

Thursday 16 October 2014

Książeczka Niezniszczalka

Z opóźnieniem dołączam do cudownej akcji „Przygody z Książką” autorstwa Dzikiej Jabłoni.  W ramach projektu co dwa tygodnie pojawiać będą się i u mnie wpisy o książkowej tematyce. Z otwartymi ustami oglądam i czytam wpisy innych uczestniczek. Jakież one cuda tworzą i posiadają w swoich biblioteczkach. Znajdziecie je tu.
http://dzikajablon.wordpress.com/2014/09/09/przygody-z-ksiazka-nowy-projekt-blogowy/
Data wpisów na ten tydzień była wyznaczona na wczoraj, a jakoś mi tak wyszło, że o książkach u nas jeden dzień przed i jeden po. Tak w nawiasik. W poprzednim wpisie wspomniałam już o jednej "Książeczce Niezniszczalce"  o Małej Rybce, która praktycznie bez szwanku przetrwała ząbkowanie i całe gryzienie, oblizywanie i ślinienie z jakim się to wiąże. Jest ona jedną z ulubionych, Misi i moich, książek z naszego zbioru.
Dziś o innej (prawie) niezniszczalce.

Wyjęłam z ukrycia książkę, która jest chowana regularnie i powraca co jakiś czas. Upolowałam ją w niskiej cenie od ksiegarni na zamówienie, która dojeżdża do naszego biura, zostawia co jakiś czas z 10 najróżniejszych książek i listę z cennikiem, na której można wpisać swoje zamówienie.
Wersja angielska, ale czytam po polsku przecież. Jak trzeba będzie to angielski tekst zakleję polskim czy coś.

The very funny farm - Jack Tickle - wyd. Magi Publications

http://www.thebookpeople.co.uk/webapp/wcs/stores/servlet/qs_product_tbp?productId=273165&storeId=10001&catalogId=10051&langId=100



Książka niby od trzech lat, Misia miała wtedy 8 miesięcy. Jak wpisywałam się na listę za tą „pop up book”, to mój szef zaraz dodał, że zaraz będzie z tego „tear out book” i koniec. Ale mało wiary miał!
Pop up book – książka „rozkładanka” z przestrzennymi ilustracjami 3D
Tear out book – książka „wyrywanka”



Po pierwsze, moje dziecko nigdy nie jest bez nadzoru (bo mi nigdy nie pozwoli na sekundę wyjść), więc nieraz dostaje zabawkę czy coś innego przeznaczone dla starszych dzieci i takie z ostrzeżeniem o ryzyku połknięcia małych części. I bawimy się nimi razem.
Po drugie, oglądamy książeczkę też razem, więc jak za dużo jest prób wyrywania, albo próba się akurat uda, to chowam książkę, do czasu kiedy zechce mi się ją naprawić. I tu do akcji wkracza taśma klejąca!
Nie wszystkie książki 3D, czy też takie z otwieranymi okienkami da się łatwo naprawić. Wszystko zależy od jakości papieru i „inżynierii papierniczej” – (Autor „paper enginnering” widnieje obok autorów ilustracji i teksu).
Nasza jest  „prawie” niezniszczalna. Zwierzaki mają uszy, nogi, łapy i ogony praktycznie zalaminowane i dalej dają radę.




W tej książce inżynier papierniczy odwalił kawał dobrej roboty, bo nie dość, że zwierzaki są trójwymiarowe, to jak się książkę lekko zamyka, one ożywają i tak: kogut macha skrzydłami, świnka się tarza, mała owieczka skacze podczas gdy jej mama kiwa głową i ogonem, krowa język wyciąga zjadając kwiatek, pieskowi podskakują uczy jak szczeka...
Dwa dni temu znowu naprawiałam ogon i głowę owcy, ucho osła i brzuch świnki. Zazwyczaj czytamy na dobranoc dwie, trzy książeczki (nadrabiam braki z całego dnia, żeby jak najbliżej do 15 min dziennie czytania dobić), ale tym razem czytałyśmy jedną i tylko jedną, bo na każdą moją próbę zamykania ostatniej strony mówiąc "koniec":
Misia: Noooooooooooooo...
No to oglądałyśmy jeszcze ze trzy razy... Przynajmniej dziecko ćwiczy otwieranie stron od lewej do prawej, bo nieraz od tyłu próbuje.
Wczoraj wieczorem jak wyciągnęłam ten zwierzyniec spod poduchy (jakby książka była na widoku to byśmy nigdy do żłobka rano nie wyszły), to Misia z radości piszczała i podskakiwała mi na kolanach!
Zaliczyłyśmy oczywiście "Noooooooooooooo" pare razy, i "No no no no no no" też.
I jak jej ukochany królik ostatnio ciągle, niby przypadkiem, lądował na ziemię z Misiowym „ O o!”, to ta książka z małych rączek jest prawie nie do wyrwania. (Opłacało się powtarzanie O O! w kółko, ach jak fajnie..)
Na co jeszcze książka jest super?:
- uczy dziecko jak delikatnie obchodzić się z książką przez praktykę, z opcją odwracalności zniszczeń
- do nauki nazw zwierząt i wyrażeń dzwiękonaśladowczych,

- do nauki pokazywania części ciała, potem do ich nazywania (kogut u nas ma zawsze nogę, pies ma ucho, łapy i duży nos, krowa ma oko i włosy (no ma grzywę), owca głowę, a osioł to nawet ząbki) – Misia u siebie pokazuje ucho, włosy i ząbki, kiedyś wkładała nam palec do oka i w nos ale przestała.

- na ilustracjach pojawiają się też różne owady: motyle, mrówki, biedronki, muchy i ulubione Misi pszczoły co bzyczą i latają koło ucha, jak mały paluszek na nie pokazuje.

- do nauki o tym co zwierzaki lubią: świnki tarzają się w błocie, małe owieczki skaczą na łące, krowa ze smakiem zjada kwiatek i trawę.

- są na pewno wierszyki po polsku o którychś z tych zwierząt, można tym zalepić angielski tekst. (Aż z ciekawości poszukam w necie i opublikuję jakąś listę może.)
Aż mam ogromną ochotę kupić jeszcze jedną książkę z tej serii.

Wednesday 15 October 2014

Taka jesień dla Ciebie, Córeczko





Dziś już irlandzkie niebo wylało nam obu wiadro wody na głowy. Nadeszła mokra zima...

Tuesday 14 October 2014

Ulubieńcy z domowej biblioteki - akurat pod ręką

Postanowiłam zrobić spis książek Misi, tak z samej ciekawości i wybrać te ulubione i godne polecenia. Na razie pierwsze trzy które wpadły mi w ręce (nie jestem pewna czy to akurat najlepsze trzy, ale jedne z bardziej lubianych).

1. Pranie - Maria Konopnicka - wyd. Wydawnictwo Olesiejuk
Typ: kartonowa, kwadratowa

Co lubi w niej Misia? - ładne kolorowe obrazki.

Co jeszcze w niej fajnego? - u nas w rolach głównych: Ola, Miś, Kotek, Lala, Wózek. Powtórka potencjalnych pierwszych słówek na każdej stronie. Fajnie się czyta i opowiada z pamięci kiedy dziecko za szybko przewraca strony.

http://www.wydawnictwoolesiejuk.pl/katalog/435938/


2. Zwierzęta z podwórka - wyd. Księgarnia Wydawnictwo Skrzat
Typ: kartonowa, składana w harmonijkę, rozkłada się w ciąg obrazków z podpisanymi zwierzętami.

Co lubi w niej Misia? -  bawiła się nią zaciekle około siódmego czy ósmego miesiąca. Rozmoczyła ją tak, że próbowała podjeść sobie papieru a potem rozdzieliła (rozerwała) obrazki i książeczka jest w trzech częściach. Typ książeczki - harmonijki na dłuższy czas skupiał na sobie uwagę Misi.

Co jeszcze w niej fajnego? - obrazki dość realistycznie przedstawiają zwierzęta. Obkleiłam poobgryzane brzegi taśmą, wymieniam co jakiś czas "części" książeczki, a Misia dalej lubi je oglądać. I pewnie jeszcze długo będzie.

Na następny raz: obkleję brzegi całej książeczki taśmą klejącą, żeby nie nasiąkała śliną ząbkującego dziecka.

http://ksiegarnia.pwn.pl/produkt/98497/zwierzeta-z-podworka.html


3. Moi przyjaciele - Mała rybka - wyd. Wydawnictwo Olesiejuk
Typ: kartonowa

Co lubi w niej Misia? -  cudne kolorowe obrazki, łatwe do obracania strony. Na ilustracjach rybka szybko płynie przez całą historię i narysowano jej ślad jaki zostawia za sobą w wodzie. Ja jeżdżę za rybką ręką i mówię - "Ziuuuuu!", a Misia śmieje się na cały głos. Normalnie ciężko to dziecko rozśmieszyć, a tu proszę :)

Co jeszcze w niej fajnego? - brzegi książki pokryte są jakąś błyszczącą farbą, więc nie bierze śliny! Świetny patent na wytrzymałość. Przetrwała okres ząbkowania i prób wyrywania kartek praktycznie bez szwanku. Małe opisane obrazki zwierząt morskich na brzegu, które pojawiają się na głównej ilustracji. Nauczyłyśmy się z moją mamą o rodzaju rybek - chetonik.


http://www.matras.pl/moi-przyjaciele-mala-rybka.html

Monday 13 October 2014

Dziecko nie potrafi się na niczym skupić - naprawione

Zanim da się z maluszkiem usiąść przy stoliku i zacząć uczyć samogłosek, najpierw to dziecko musi potrafić skupić się na czymś dłużej niż minutę. Rzadko zdarzało się coś, co by Misi uwagę przykuło na dłużej.

Zaczęło się od tego, że była dzieckiem wymagającym nieprzerwanej uwagi, którego nie dało się "odłożyć" ani na moment do łóżeczka, bujanego krzesełka czy wózka. Każda próba kończyła się wrzaskiem i tak chyba przez pierwsze 4 miesiące. Potem jakoś po malutku, na króciutką chwilkę można było, ale tylko na matę i należało dziecko zabawiać zabawką, czy miną. Inaczej był krzyk sprzeciwu. Jakoś nie umieliśmy Misi pomóc.

Odkąd Misia zaczęła raczkować i wstawać (7 miesięcy), odkryliśmy inne dziecko. Jasne, że jedno z nas musiało być ZAWSZE obok i nie dało się wyjść z pokoju, ale zdarzało się jej czymś zająć.

Po dwóch miesiącach po powrocie z Francji zabawek przybyło i przybywało. Najpierw było ok, ale potem jakoś wszystkim coś zaczęło przeszkadzać. Wszędzie coś kolorowego leżało, a Emilka jakaś znudzona była wszystkimi tymi przedmiotami do zabawy.

W końcu znalazłam sprawcę nudy - nadmiar zabawek!

Pokój zabaw Misi zamieszkał w naszym salonie i w pewnym momencie zabawki były wszędzie. Dziecko nie miało nawet jak się skupić, bo musiało tylko główkę obrócić w najmniejszym stopniu i już leżało tam coś nowego. Tak w kółko krążyła po pokoju, przerzucając zabawki z miejsca na miejsce.

Czytałam już kiedyś o chowaniu części zabawek i wymianie co jakiś czas, ale po pierwsze nie miałam pojęcia co ile ta wymiana miała występować, ani nie mogłam się zdecydować co zostawić, a co chować.

Nakupiłam tych zabawek, żeby dziecko miało to i tamto, i ciągle blokowało mnie myślenie: "przecież nie mogę tego schować, a co jak Misia będzie chciała się bawić, albo będą jej potrzebne do etapu rozwojowego klocki, piłka, (wstaw wszystko inne)..."

Natrafiłam wreszcie na Rotacyjny system wymiany zabawek na http://intelligentnest.com z instrukcją obsługi (u mnie poniżej o wiele mniej szczegółowo):

1. Wszystkie zabawki na środek pokoju (najlepiej kiedy dziecię śpi, albo jest poza domem)
2. Podziel zabawki na kategorie:

- Zabawki do użytku w ruchu: (do pchania, jeżdżenia, skakania, kręcenia się, przewracania się, wspinaczki)

- Przybory artystyczne: (farbki, kredki, papier, nożyczki, taśmy klejące, plastelina)

- Elementy budownicze: (drewniane klocki, Lego i wszystkie inne rodzaje klocków i elementów nadających się do budowania)

- Odgrywanie ról: (przebieranki, królewny, budowniczy, wróżki, kuchnia, doktor itp.)

- Natura i nauka: (mieszanie kolorów, zabawki uczące przyczyny i skutku, proste maszyny, zabawki z naturalnego drewna)

- Matematyka: (liczenie/ ilość, kształty, sortowanie, kubeczki gdzie jeden chowa się w drugi/ można je też ustawiać jeden na drugim, rosyjskie matrioszki itd., zestaw przedmiotów różnych wielkości - większe niż, mniejsze niż)

- Do manipulowania: (zestaw małych, podobnych do siebie elementów, którymi się kręci, gdzieś wciska, takie które skupiają się na ćwiczeniu koordynacji dłoni i palców, i logicznego myślenia)

- Literackie: (książki, obrazki, literki, sylabki)

- Muzyka: (pianinko, grzechotki, flet, trąbka, bębenki, i inne instrumenty rytmiczne)

- Logiczne: (puzzle, gry, łamigłówki)

- Pojazdy i wszystko inne co na kółkach ( wszelkiej maści, rozmiarów i kolorów)

- Rozwój emocjonalny i społeczny: (lalki niemowlaki, pluszaki)

- Świat wyobraźni: (tory i pociąg, lotnisko, domek dla lalek, maluszki zwierząt, wieś i rola, przestrzeń kosmiczna, roboty, postaci Disney'a itp.)

3. Odłóż na bok po jednej zabawce z kategorii. Czasem zabawka pasuje do dwóch i więcej kategorii, ale nie ma potrzeby za bardzo się zastanawiać. Dodajemy takiego delikwenta do pierwszej kategorii, która przychodzi nam na myśl i już. Zawsze w jakiejś kolejnej rotacji można zmienić kategorię.

4. Jeden zestaw zostaw w wybranym pokoju. Ważne, żeby je wyeksponować a nie wrzucać do pudełka w kącie. Należy zwrócić uwagę by nie stawiać zabawki na zabawce tylko na przykład ułożyć je wzdłuż ściany, na jakiejś niskiej półce... Około 12 zabawek maksymalnie i wystarczy.

Czego dziecko nie widzi, tym się raczej bawić nie będzie :)

5. Resztę możesz spakować do plastikowych pudeł, czy worków. Jak kto woli. Możesz zrobić listę wszystkich zabawek, listę zabawek w każdym pudle itd.. Możesz pudła numerować, opisać dniami tygodnia, miesiąca itd. Tyle tu metod ile Mam. Zabawki do chowania, dajesz gdzieś, gdzie się dziecko do nich nie dobierze - do szafy, pod łóżko itp.

6. Wymieniasz co tydzień lub dwa (można częściej lub rzadziej). Można zapisywać w notesiku różne myśli. Notatki pomagają zidentyfikować czym się dziecko lubi bawić, ulubione zabawki. Może coś można zostawić bez chowania, coś czym dziecko się akurat wyjątkowo interesuje itd.. Potem może się z notesu zrobić pamiątka z dzieciństwa.


Ja wymieniam raz na tydzień, lub co 10 dni. Widać po dziecku kiedy zaczyna się nudzić.
Zabawki do schowania mam w dwóch kartonach po większych zabawkach i Misia się po nich wspina nie mając pojęcia co jest w środku :) Zapisuję sobie też datę wymiany na kartonie. Poza tym nie robię innych notatek. Jedyne co bym teraz doszlifowała to jednak ten podział na zestawy, bo na razie co te 10 dni wywalam wszystko na podłogę i pojedynczo wybieram zabawki na teraz. Lepiej poświęcić więcej czasu, raz a dobrze. Dojdę do tego kiedyś.

Po trzeciej wymianie widzę niesamowite efekty, nagle dziecko samo się bawiło(!), podczas gdy ja podliczałam rachunki z zakupów z ostatniego miesiąca. To się chyba jeszcze nie zdarzyło, żeby ona mi w spokoju dała coś zrobić i bawiła się grzecznie gdzieś obok! (Bawiła się sama kilka razy, ale zdecydowanie nie kiedy ja próbowałam coś zrobić lub zjeść. "Mama w pokoju = Mama główna zabawka")

Polecam.

A tu rotacja zabawek na najbliższy tydzień +

Nie mamy jeszcze nic z kategorii przebieranek, ani plastyki (no, jedną kolorowankę na wodę, ale Misia wypija wodę z pisaka...) bo to jeszcze nie do końca ten wiek.

Malują farbkami i sklejają ciasteczka z dmuchanego ryżu wymieszanego ze stopioną czekoladą w żłobku.

Z tyłu stoi też jej trzykołowy rowerek.

Hit tygodnia ( a właściwie to chyba hit roku!) to te plastikowe łyżeczki do odmierzania w kuchni (1 łyżka stołowa, pół łyżki stołowej, 1 łyżeczka do herbaty, 1\4 łyżeczki do herbaty) - o tym hicie chyba będzie jeden ze zbliżających się wpisów, bo bawiłyśmy się już nimi na wiele różnych sposobów.



Sunday 5 October 2014

Haczyk na Babcie i Dziadków - DVD z Roczku



Chwilowo mnie nie było, bo każdą wolną chwilę (bez dziecka obok), tworzyłam haczyk na babcie i dziadków, żeby non-stop o Misi pamiętali,żeby pokazać im jednym ciągiem jak Misia sobie po cichutku rosła (pierwsze 6 miesięcy obok jednej babci, drugie 6 obok drugiej), i żeby chciało im się częściej łowić pomoce do jej językowego rozwoju.

( :) Potrzebuję nowych książek, bo Misia zaczyna kręcić głowa na te co mamy, odkąd zaczęłam jej częściej czytać książkę za książką, starając się osiągnąć przynajmniej 15min dziennie. W ciągu dnia czytam po trzy, cztery książeczki ciagiem...  aż przestanie przynosić i pchać się na kolana po każdym moim „Przynieś jeszcze inną książeczkę.”. :) )

Zgrałam wszystkie zdjęcia i filmiki z pierwszego roku życia Misi na nowego laptopa (stary, pół-żywy został we Francji), posegregowałam zdjęcia osobno i filmiki osobno, a potem jeszcze to wszystko na kolejne pierwsze miesiące życia malutkiej.

To, co mi uratowało skórę na tym etapie:

- Większość tego co mam, to momenty, których za żadne skarby nie udałoby mi się uchwycić, gdybym miała za każdym razem szukać i włączać aparat fotograficzny (u mnie zdjęcia i filmiki wszystkie od zawsze były robione telefonem, bo zawsze go mam przy sobie).

- od początku miałam ustawione w telefonie, żeby filmiki i zdjęcia zapisywały się z datą w tytule, w formacie RRMMDD (20131226dsc zamiast np. DSC0075)

- jak Misia miała ok. 4 miesiące posortowałam zdjęcia do folderów na laptopie (każdy miesiąc życia osobno) i obrobiłam je w edytorze do fotografii iPhoto na laptopie teścia. Teraz się strasznie cieszyłam, że tyle już zostało zrobione. (Czytaj: zabierz się za sortowanie i obróbkę wsześnie). Jakbym miała caaaały rok obrobić to by mnie to chyba przerosło.

- na YouTube śledzę już od dłuższego czasu vlog’i (rodzaj pamiętnika, blog na wideo) - zlepki nagranych fragmentów dnia pewnej rodzinki, której baza fanek /fanów, a szczególnie jedna tworzy dość często pokazy „slajdów”, ciągi posklejanych wycinków z vlogów z podkładem muzycznym. Jej filmiki zawsze zapadały mi w pamięć przez wybór muzyki w tle – takie radosne, rytmiczne, a przy tym z tekstem wywołującym u mnie wzruszenie, praktycznie za każdym razem. Spisałam sobie zatem te piosenki)

- wyszukanie w YouTube filmików robionych przez innych rodziców dla swoich dzieciaczków, dało mi jedną piosenkę w języku polskim, która pasuje do mojej składanki.


Cały filmik w efekcie końcowym trwa 58min, a i tak zdjęcia zmieniają się po ok. 2 sekundach (ponad tysiąc zdjęć i filmików, ale nie mogłam wywalić więcej, jakoś przywiązałam się do prawie wszystkich).

Ostrzegłam rodzinkę, że jak ktoś będzie narzekał, że zdjęcia się za szybki zmieniają (tak było jak robiłam pokaz slajdów ze zdjęć z wesela, a wtedy zdjęcia zmianiały się co TRZY sekundy...), to następnym razem filmik będzie dwu godzinny :)

Może zrobię jakąś skróconą wersję, ale na razie mam dość.

Cały projekt miał jakiegoś pecha, bo tygodniu szukania piosenek, przycinania filmików, dopasowywania zmiany zdjęć do rytmu piosenek... po nasiadówce do późna w nocy, rano okazało się, że mi się cały soundtrack poprzesuwał... no to prawie od nowa robiłam jeszcze raz. Potem nagrałam na płytę i wszystko cacy, tylko że na odtwarzacz DVD nie czytał płyty... Zapomniałam, że jak robiłam płytkę z wesela to miałam na komputerze Nero z opcją video-dvd. Na nowego laptopa musiałam sobie cholerstwo kupić i ściągnąć. No i na ściąganie zeszło chyba z 48 godzin, bo się za każdym razem rano, po całej nocy ściągania, że internet przerwał i tak w koło Macieju.

W końcu się udało. :) Ależ byłam szczęśliwa jak już był koniec. Mam nadzieję, że się rodzince spodoba.

A tak Misieńka uciekała w ostatki słońca na irlandzkim niebie.



Piosenki użyte w projekcie:

1. Polskie: (mimo, że F nie rozumiał słów, to się w rytm bujał, więc dobre)

- „Córeczko” – Moniki Urlik – to wywołało we mnie niepohamowany wybuch łez.. Cudo!

- „Kto wie czy za rogiem” – DeSu – segment świąteczny


2. Angielskie:

- “Smile” – Uncle Kracker

- „Let them be little” – Lonestar

- „I love you will still sound the same” – Oh Honey

- “Icing” – Charity Vance

- “You Make Me Happy” – Cathy Heller

- “You always make me smile” – Kyle Andrews

- "Smile" - Keegan Smith

- "My little girl" - Tim McGraw

- "Everybody" - Ingrid Michaelson

 - "One life" - Boyce Avenue

- "Best day of my life" - American Authora - segment z urodzin :)


W rezultacie nie znalazłam piosenki po francusku, napatoczył mi się Garou – „Ma Fille” – ale jakaś za wolna była. - a szkoda...